W sumie fart bo wychamowalem i nikt mi w tylem nie wjechal a nie fart bo moto juz nie odpalilo. Zciagnelem bak i airboxa, przylozylem lape do gardzieli gaznika krece rozrusznikiem a tu nic, wogole nie zasysa powietrza. Okazalo sie ,ze walek od pompy oleju strzelil .... w polowie wiec w "chwili chwaly" moto nie mialo ani chlodzenia ani smarowania czego nie bylem w stanie sprawdzic w danej chwili zamykajac licznik
Teraz sprawa ma sie tak - olej czysty bez opilkow, rozrusznik kreci normalnie ale wyglada na to ze kompresji brak, czyzby zatarlo walek na glowicy i stanal w miejscu? Co do lancuszka rozrzadu to nie jestem pewien czy strzelil bo nie zdazylem go dzisiaj sprawdzic - zona wisiala mi nad ramieniem
Istnieje jakas superoptymistyczna wersja ze zawory nie wyszly na spotkanie tlokom?


no i okazuje sie ze lancuszek jest na miejscu, naciag perfekt, lancuszek jak nowy, nie ma sladu po przejechaniu po zebach wiec napewno nie przeskoczyl, jutro zrzuce pokrywe zaworow i zobacze co jest grane, moze ukrecilo walek od ssacych? Zadziwia mnie to moto ze hey, po tym chyba juz nigdy jej nie sprzedam