tutaj nie tyle motocykl jako trup a bardziej chciałbym opisać zachowanie handlarzyny z koło iławy z miejscowości Wikielec. Gość w ogóle nie poważny, kolega dogadywał się z nim przez prawie dwa tygodnie ze przyjedzie i jeśli jednemu i drugiemu motocykle się spodobają to się wymienią z dopłatą, kolega zostawi XX a weźmie sc59. Wyjeżdżaliśmy o godzinie 10 kolega zadzwonił że ruszamy ok ok wszystko cacy. Zajeżdżamy pod dom gościa dzwonimy on mówi że pracownik przyjedzie hmm no ok czekamy, przyjeżdża gościu wyprowadza motocykl z garażu pytam się gościa czy z nim możemy handlować on mowi ze nie handlowac to z szefem, ja mowie a szef przyjedzie? nie mowi ze szef dzis nie przyjedzie, to ja się pytam po co my tu przyjechalismy 140km w jedną stronę ??. A gościu wiadomo ja nie wiem szef kazal pokazać motocykl to pokazuje hahah.
Co do samego motocykla, handlarzyna w ogloszeniu jak i przez telefon bajki opowiada ze motocykl perfekto bez rysy igła i to jest jego prywatny motocykl którym jeździł na co dzień, gościu wyprowadza moto a w motocyklu tak, kierunkowskaz z tyłu ułamany, owiewki poskładane na sztuke instalacja pod czachą nie pochowana prawidłowo, ogranicznik odbity jeden na ramie tragedii nie ma ale slad jest znaczny. na dole owiewki sie rozpięły. trochę podrapany itp nawet nie odpalalismy bo szkoda było naszego czasu ogólnie lipa jak cholera i wyjazd bez sensu, a no i miał być jego prywatny motocykl do jazdy którym jeździ a motocykl nie jest zarejestrowany więc jak jeździł? chyba że po torze.