Z bratem jechalem w strone krakowa na motocyklach, gosc lecial czarno skoda octavia za wiaduktem w olkuszu lewym pasem ktory sie konczyl, minalem go prawym brat lecial za mna i gosc mu zajechal droge, na samym łuku. Brat razem z maszyna zaliczyl glebe na asfalt po czym przy sporej predkosci, wpadl do poltora metrowego rowu i przywalil w pionowa sciane z ziemi,
ja widzialem wszystko w lusterku, zatrzymalem sie patrze w lusterko gosc w octawi tez sie zatrzymal, nawrocilem a gosc odjechal jakdybby nic. Brat naszczescie tylko poobijany i moto cale skasowane
minute pozniej ruszeylem za nim ale zatrzymalem nie ten samochod i juz nie udalo mi sie go zlapac

To jest tak kiedy emocje górą i się mysli o czymś innym i to rozumiem ale kluczowym akurat w tym momencie etapie było tylko zapamiętać numery rejestracyjne bo potem takie sprawy idą do umorzenia niestety z braku dowodów