Jak ja kupowałem swoja Księżniczkę to matula mi powiedziała że marzenia są po to by je spełniać, idź i sobie kup jeśli tak bardzo tego chcesz. Tata nic nie wiedział że ja już poważnie szukam sprzęta, mówił " na łeb Ci będzie kapało, przewieje Cie, zobaczysz, a to takie jeszcze niewygodne, jeszcze zabijesz się, albo kogoś innego". Jak już kupiłem to matula powiedziała że jest piękny i taaaaki duży

i żebym tylko wolno jeździł, bo raz dwa mogę się na nim zabić. Ojciec zapalył kocione, obejrzał tu i ówdzie, zapytał ile to kosztowało (podałem połowe ceny jaką zapłaciłem) i stwierdził że 25lat temu też podobnym jeździł

i zapytał "gdzie tu jest gaźnik" ja mówie że pod bakiem są cztery gaźniki, a on "CENZURA, gdzie w nim cztery gaźniki i po co?". Po 3 miechach założył moje kombi i reszte gadgetow i ruszyl się przejechać. Jak wrócił szybko zsiadł z moto, zapalił równie szybko kocione i spojrzał na nią i powiedział "śmierć w oczach", po czym szybko ulotnił się do domu. No cóż, kochany biedaczek jest już po zawale, nigdy więcej nie chciał się przejechać. Ale jak kumple jego przychodzili to bardzo chętnie chwalił się nabytkiem syna... to byłoby na tyle. Większych problemów nie miałem, tylko matula za każdym razem jak wyjeżdzam mówi żebym nie szalał i uważał na siebie.... i działa, jeszcze zyje