z hamulcem mam srake.
Twardy mi sie robi ;/ i blokuje kolo.
Moto stalo z 2 miesiace. Niby klamka ok na postoju wiec jade.
Piersze 3 km . Pare hamowan i klamka sie coraz bardziej twarda robila...i nagle moto zaczelo zwalniac i coraz mocniej hamulec sie zaciskal.
I zbokowalo kolo.
Poszedlem w garazu po klucze . Zajelo to 30 min. Nasiskam klamke i wszystko git. Odblokowane i klamka normalna.
Jade dalej i znowu to samo po kilku hamowania. Wiec stanelem i prawyodpowietrzylem zacisk . Ale tam powietrza nie bylo . Cisnienie ukladu zmalalo odrazu i moglem jechac.
Pomyslem ze tloczki zapieczone, Wiec rozebralem i przeczyscilem. Fakt brudne byly. Rozruszalem ze palcami chodza. Fakt ze nie moglem w prawym zacisku cofnac 4 tloczkow naraz. Cholernie opornie to szlo i nie dalem rady cofnac do konca tloczkow. Lewy to zacisk tloczki sie odrazu cofnely.
Taki cyrk mi sie zrobil po tym jak moto dlugi stalo , wymienina zostala klamka na racingowa oraz trytka spielem przewody w jednym miejscu na pulce.
To sa przewody w oplocie .
Scisnelem jeden trytka i sie zakleszczyl?
Czy to wina klamki nieorginalnej??
Czemu sie takie cisnienie w ukladzie robi po czase? Bo jak nasiskam jeden drugi raz to klamka jest ok . Pozniej podczas kazdy samo zaczyna sie zasiskac.