Przypomniała mi się sytuacja zabawna jaka mnie spotkała.
Zaparkowałem pod domem, patrzę nie ma tablicy.
Dystans który przejechałem 20km w obie strony nie dużo.
Rower i ogień przeszukiwanie trasy, rowów, ludzi pytam czy nie widzieli.
Klapa nigdzie nie ma! Wracam wkurzony!
Patrzę na moto JEST! Wpadła między koło i wahacz.
Na środku przetarła się na wylot, ale już z taka jeździłem dopóki nie sprzedałem maszyny, tylko trochę ją wyretuszowałem mazakami.