Strona 1 z 1

Prosba o porade prawno-rozsadkowa..

Post: 30 lipca 2009, 22:39
autor: Ansset
Pozwole sobie na czesciowy autocytat z innego subforum.

Niestety, moje poczatki forumowe zbiegly sie w czasie z przykrym incydentem... Wczoraj wieczorem jakis %^##@$^@%^ cofajac samochod na parkingu pod marketem... nie zauwazyl maszyny, przewrocil, jakis metr popchal jeszcze przed soba...
Grunt, ze nikt nie ucierpial, uszkodzen mechanicznych per se takze nie bylo, ale kosmetyka... omfg... czacha do wymiany, boczek prawy przod - wymiana, prawy zadupek - wymiana, nozka prawa do wymiany, zwierciadelka + kierunkowskazy do wymiany, bak - malowanie + polerka, komplet nowych naklejek, prawa poleczka przy kierownicy do wymiany, koncowki kierownicy do wymiany...
Wyczekalem pol roku na to, zeby odpowiedni wehikul sie trafil, 10latek, w oryginalnym malowaniu, z oryginalnymi okleinami, z potwierdzonym przebiegiem, z pelna historia (rachunki, fv), z jedynego zrodla, z ktorego biore.... nie minely dwa tyg, a tutaj.. taki numer..
Podobno piorun nie trafia dwukrotnie w to samo miejsce, ale to juz moj ktorys z kolei motocykl, nowo zakupiony, ktory mial "przygode" w ciagu 14 dni od zakupu.. klatwa czy jak?
Czy ktorys z Was moze sie pochwalic podobnymi wyczynami czy zwyczajnie jestem przypadkiem nieuleczalnym, jesli o pecha chodzi?

Juz kontynuuje watek logiczny..

Rzecz jasna, wczoraj spisalismy na miejscu oswiadczenie o zaistnialym incydencie, sprawca jest ubezpieczony w Link4.
Dzis rano (Dzial Likwidacji Szkod od 9tej przyjmuje petentow) przyjeto zgloszenie, zapowiedziano mi, ze do 7 dni to czas, kiedy nastepuje rejestracja zgloszenia, potem kolejne dni (do 7miu) oczekiwania na to, aby rzeczoznawca skontaktowal sie ze mna i obejrzal sprzet, robiac kosztorys/wycene.
W miedzyczasie pofatygowalem sie na wlasna reke do jednego z poznanskich autoryzowanych warsztatow Hondy, gdzie lacznie szkode wyceniono na <sic!> 20525,28PLN, do tego ok 750PLN netto za robocizne. Skasowano 190 rubli polskich za te usluge (mam paragon). Czy moge potem ubiegac sie o zwrot kosztow tejze wyceny?
Podlecialem (czy raczej podtoczylem sie) takze do mojego mechanika, ktory wstepnie wycenil rzeczywisty koszt na circa 3000-3500PLN, zeby byla lalunia.

Zastanawiam sie nad celowoscia ewentualnego powolania niezaleznego rzeczoznawcy motocyklowego, w celu oceny szkod, gdyby ubezpieczalnia, jak to ma w zwyczaju, chciala mnie wy_ten_tego. Czy ma to sens czy czekac najpierw na opinie speca z ubezpieczalni?

Motocykl jutro rano zostanie przejrzany i oblatany przez mojego mechanika, zeby potwierdzic, iz bezpiecznie nadaje sie do jazdy. Bezwzglednie jednak, zeby jezdzic, musze wymienic lustra oraz kupic kierunkowskazy. Oczywiscie, z wlasnej kieszeni. Ta ciemna masa z infolinii Link4 nie umiala mi nawet powiedziec, czy zachowanie FV/paragonow na zakup nawet i najtanszych, przechodzonych zwierciadel i migaczy pozwoli mi na ubieganie sie o zwrot poniesionych kosztow. Czy ktokolwiek z Was potrafi mi jakos rzeczowo odpowiedziec?

No i sprawa martwiaca mnie najbardziej - tzw "szkoda calkowita". Jesli ten baran z ubezpieczalni uzna, ze koszt naprawy maszyny to 70% moze wydac decyzje o szkodzie calkowitej, co jest najgorszym mozliwym wyjsciem. Zostane (przypuszczalnie) z pokiereszowanym sprzetem, i 2-3 tys pln. Gnojki w ocenianiu szkody licza kazda czesc osobno, sumujac razem na koncu, ile wyjdzie, o tyle mniej wyplaty z ubezpieczenia.


Mam mozliwosc otrzymania "na zamowienie" wycen/kosztorysow naprawy z kilku warsztatow, zajmujacych sie motocyklami, jednak pytanie brzmi:

Jak dobrac wartosci, aby mozliwie duzo zwrocno mi za naprawy, a nie orzeczono jednak szkody calkowitej? Dodam tylko, ze wedle EuroTax'u, sprzet jest wart circa 11tys PLN.


Bede bardzo zobowiazany za wszelkie wypowiedzi, ktore moga mi pomoc w jakikolwiek sposob wyjsc z tej glupiej sytuacji.



Szczerze mowiac, na biezaco doksztalcam sie w tematach ubezpieczen, szkod, OC itd itp, wiec prosze o wyrozumialosc, jesli ktores pytania moga sie wydawac trywialne ;) Przekulalem grubo ponad melon km, bezszkodowo, mozna powiedziec. Dwa wypadki w zeszlym sezonie skonczyly sie bez interakcji z ubezpieczalnia (1. sprawca wypadku zbiegl z miejsca zdarzenia, nie znaleziono go dotad/ 2. Dogadalismy sie bez ubezpieczalni, facet wylozyl gotowke na stol, muzyka gra.).

/Kupie ww owiewki - oryginaly, nieklejone, moga byc do kosmetyki.

Post: 30 lipca 2009, 23:15
autor: synek
jeśli w serwisie hondy wycenili ci szkodę na ponad 20 tys to ciężko będzie zejść aż tyle żeby nie było szkody całkowitej. poza tym szkoda całkowita w przypadku OC występuje gdy koszt naprawy przekracza 100% wartości motocykla. 70% to wartość dla AC. jeśli uszkodzenia są duże i nie da się zejść z kosztem naprawy poniżej 11 tys to ja bym jak najbardziej obniżył wartość pozostałości czyli wyliczył wszystko dokładnie, każdą najdrobniejszą część żeby jak najmniej dobrych części zostało.
po co ci FV czy tam rach za lustra i kierunki?? ubezpieczalnia i tak ma ci wypłacić tyle ile te lusterka i kierunki kosztują nowe i oryginalne.

zrób opinię innego niezależnego rzeczoznawcy bo wycena z link4 napewno będzie baaardzo niekorzystna.

Post: 31 lipca 2009, 00:30
autor: Ansset
@synek

Zgadzam sie, ze prawo przewiduje (dla OC) obowiazek pokrycia do 100% wartosci pojazdu w wypadku naprawiania go, jednak nagminna rzecza jest, ze powyzej 70% kwalifikuja jako calkowita szkode.

Post: 31 lipca 2009, 16:06
autor: synek
to że kwalifikują nie oznacza że nie da się z tym nic zrobić i trzeba to przyjąć z bólem serca. każda firma ubezpieczeniowa ma za zadanie jak najbardziej oszukać osobę której ma wypłacić odszkodowanie np. przez zaniżenie wartości pojazdu, zaniżenie wartości uszkodzonych części, a także zakwalifikowanie szkody jako "szkody całkowitej" już po przekroczeniu 70% wartości pojazdu. jeśt to łamanie prawa ale niektórzy o tym nie wiedzą, pracownicy firmy wciskają ludziom kit że tak jest a klient to łyka. trzeba walczyć o swoje. zawsze pierwsza wycena jest zaniżona, wystarczy napisać odwołanie, wycenić u innego rzeczoznawcy itp i odrazu dostaniemy więcej. taka polityka firmy żeby wypłacać jak najmniej żeby jak najmniej stracić.
Tak jak pisałem wcześniej: jeśli koszt naprawy nie przekracza 100% rynkowej wartości pojazdu przed uszkodzeniem to NIE MA szkody całkowitej.

Post: 31 lipca 2009, 16:41
autor: Guliver

Post: 31 lipca 2009, 17:48
autor: Ansset
Porylem nieco w sieci, to i paragrafy sie znalazly :)


Sąd Najwyższy w siedmioosobowym składzie wydał postanowienie odmawiające – jedynie ze względów formalnych – powzięcia uchwały, o którą wnioskował dr Stanisław Rogowski. W obszernym uzasadnieniu przesądził jednak problem na korzyść poszkodowanych. W uzasadnieniu czytamy m.in. :

„W obowiązkowym ubezpieczeniu komunikacyjnym OC ma zastosowanie zasada pełnego odszkodowania wyrażona w art. 361 § 2 k.c., a ubezpieczyciel z tytułu odpowiedzialności gwarancyjnej wypłaca poszkodowanemu świadczenie pieniężne w granicach odpowiedzialności sprawczej posiadacza lub kierowcy pojazdu mechanicznego (art. 822 § 1 k.c.). Suma pieniężna wypłacona przez zakład ubezpieczeń nie może być jednak wyższa od poniesionej szkody (art. 8241 6 § 1 k.c.) i przede wszystkim na tym tle zachodzi potrzeba oceny, czy koszt restytucji jest dla zobowiązanego nadmierny (art. 363 § 1 zd. drugie k.c.).

Przyjmuje się, że nieopłacalność naprawy, będąca przesłanką wystąpienia tzw. szkody całkowitej, ma miejsce wówczas, gdy jej koszt przekracza wartość pojazdu sprzed wypadku .

Za utrwalony należy zatem uznać pogląd, że koszt naprawy uszkodzonego w wypadku komunikacyjnym pojazdu, nieprzewyższający jego wartości sprzed wypadku , nie jest nadmierny w rozumieniu art. 363 § 1 k.c. Pogląd ten aprobowany jest w doktrynie.”


Pelny tekst i uzasadnienie - postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 12 stycznia 2006 sygn. III CZP 76/05 (dostępne na stronach internetowych SN).

Post: 31 lipca 2009, 21:16
autor: synek
no widzisz, wystarczy się powołać na to orzeczenie i od razu zmiękną w link4