Witam,
mam pytanie, moja żona zapisała się na naukę jazdy kat. A, po pomyślnym przebrnięciu części teoretycznej, zdaniu egzaminu wewnętrznego (teoretycznego), mija już 14 godzina, ciągłej jazdy na I biegu po placu w kółko (czasami slalom). Na zwrócenie uwagi instruktorowi (właścicielowi), iż moim skromnym zdaniem powinna już wyjechać na miasto lub zacząć "robić" coś innego niż jazda w kółko, odparł iż to kobieta i nie jest jeszcze gotowa na coś więcej niż jazda w kółko z prędkością 5km/godz. Tylko jak ma się nauczyć czegoś więcej skoro Pan instruktor, nie pozwala jej na nic innego... Jutro będzie 15 i 16 godzina, w planie nadal jest plac. Czy są jakieś przepisy, konspekt pracy instruktora, których powinien przestrzegać? Czy jest jakaś jednostka nadrzędna/nadzorująca szkoły jazdy? Ewidentnie facet chce abym dokupił kolejne godziny już po wyczerpaniu 20 obowiązkowych (zresztą sam, już po zapisaniu, opłaceniu kursu, stwierdził iż niezbędne będzie dokupienie min 10 godzin, bo kobieta nie jest w stanie przygotować się do egzaminu w ramach samego kursu). Ostatnio również dowiedziałem się ,iż motocykl o poj. 600ccm ma pod Nowym Sączem (szkoła jazdy jest w Krakowie) i organizuje 4 osobowe grupy (zbiera na paliwo po 50-70 zł od osoby) celem wyjazdu aby kursowicze mogli pojeździć na tejże sześćsetce (na miejscu w Krakowie jeżdżą na starej 250ccm). Pomijając koszta, taki wyjazd to min. pół dnia. Dodam iż na moje skromne oko, żona daje sobie całkiem dobrze radę, jednak jest skutecznie demotywowana do jazdy po mieście przez instruktora...Doszło do tego że wręcz boi się jeździć u tego Pana. Pan jest choleryczny, momentami mocno podnosi głos, bywa nie przyjemny (całkiem inaczej było podczas zapisywania się na kurs), do tego 60-70% czasu nie jest obecny podczas "jazdy w kółko mojej żony". Czy mogę odstąpić od kursu, pomimo opłacenia i wyjeżdżenia 14 godzin?
Z góry dziękuje Wam za cenne uwagi w tej kwestii, pozdrawiam. Rafał.