» 11 października 2007, 20:18
We wtorek zabralem swoje poczciwe suzuki GS500 zeby sie przejechac. Final byl taki ze wbilem sie w sluzbowe Renault Kangoo. Jechalem sobie i szykowalem sie zeby go wyprzedzic a on nagle hamowanie i skret w lewo, ja juz nie zdazylem i przy ok 70 wbilem sie pod katem ok 45 stopni w bok. Samochod nie przyjal tego najlepiej. Suzuki wyszlo z tego calkiem dobrze, przetarte kapy od silnika, urwane lusterka, kierunki, przednia owiewka (nieseryja), wgnieciony tlumik i porysowane owiewki tylne. Ale moto pali, dojechalm nim jeszcze do domu, ale rozwalone kolano i naderwane więzadła barkowe zakonczyly chyba juz moj sezon.... No to na tyle, dla tych ktorzy jeszcze tego nie przezyli powiem ze nic przyjemnego. Pozdrawiam