Niestety, moje poczatki forumowe zbiegly sie w czasie z przykrym incydentem... Wczoraj wieczorem jakis %^##@$^@%^ cofajac samochod na parkingu pod marketem... nie zauwazyl maszyny, przewrocil, jakis metr popchal jeszcze przed soba...
Grunt, ze nikt nie ucierpial, uszkodzen mechanicznych per se takze nie bylo, ale kosmetyka... omfg... czacha do wymiany, boczek prawy przod - wymiana, prawy zadupek - wymiana, nozka prawa do wymiany, zwierciadelka + kierunkowskazy do wymiany, bak - malowanie + polerka, komplet nowych naklejek, prawa poleczka przy kierownicy do wymiany, koncowki kierownicy do wymiany...
Wyczekalem pol roku na to, zeby odpowiedni wehikul sie trafil, 10latek, w oryginalnym malowaniu, z oryginalnymi okleinami, z potwierdzonym przebiegiem, z pelna historia (rachunki, fv), z jedynego zrodla, z ktorego biore.... nie minely dwa tyg, a tutaj.. taki numer..
Podobno piorun nie trafia dwukrotnie w to samo miejsce, ale to juz moj ktorys z kolei motocykl, nowo zakupiony, ktory mial "przygode" w ciagu 14 dni od zakupu.. klatwa czy jak?
Czy ktorys z Was moze sie pochwalic podobnymi wyczynami czy zwyczajnie jestem przypadkiem nieuleczalnym, jesli o pecha chodzi?
Juz kontynuuje watek logiczny..
Rzecz jasna, wczoraj spisalismy na miejscu oswiadczenie o zaistnialym incydencie, sprawca jest ubezpieczony w Link4.
Dzis rano (Dzial Likwidacji Szkod od 9tej przyjmuje petentow) przyjeto zgloszenie, zapowiedziano mi, ze do 7 dni to czas, kiedy nastepuje rejestracja zgloszenia, potem kolejne dni (do 7miu) oczekiwania na to, aby rzeczoznawca skontaktowal sie ze mna i obejrzal sprzet, robiac kosztorys/wycene.
W miedzyczasie pofatygowalem sie na wlasna reke do jednego z poznanskich autoryzowanych warsztatow Hondy, gdzie lacznie szkode wyceniono na <sic!> 20525,28PLN, do tego ok 750PLN netto za robocizne. Skasowano 190 rubli polskich za te usluge (mam paragon). Czy moge potem ubiegac sie o zwrot kosztow tejze wyceny?
Podlecialem (czy raczej podtoczylem sie) takze do mojego mechanika, ktory wstepnie wycenil rzeczywisty koszt na circa 3000-3500PLN, zeby byla lalunia.
Zastanawiam sie nad celowoscia ewentualnego powolania niezaleznego rzeczoznawcy motocyklowego, w celu oceny szkod, gdyby ubezpieczalnia, jak to ma w zwyczaju, chciala mnie wy_ten_tego. Czy ma to sens czy czekac najpierw na opinie speca z ubezpieczalni?
Motocykl jutro rano zostanie przejrzany i oblatany przez mojego mechanika, zeby potwierdzic, iz bezpiecznie nadaje sie do jazdy. Bezwzglednie jednak, zeby jezdzic, musze wymienic lustra oraz kupic kierunkowskazy. Oczywiscie, z wlasnej kieszeni. Ta ciemna masa z infolinii Link4 nie umiala mi nawet powiedziec, czy zachowanie FV/paragonow na zakup nawet i najtanszych, przechodzonych zwierciadel i migaczy pozwoli mi na ubieganie sie o zwrot poniesionych kosztow. Czy ktokolwiek z Was potrafi mi jakos rzeczowo odpowiedziec?
No i sprawa martwiaca mnie najbardziej - tzw "szkoda calkowita". Jesli ten baran z ubezpieczalni uzna, ze koszt naprawy maszyny to 70% moze wydac decyzje o szkodzie calkowitej, co jest najgorszym mozliwym wyjsciem. Zostane (przypuszczalnie) z pokiereszowanym sprzetem, i 2-3 tys pln. Gnojki w ocenianiu szkody licza kazda czesc osobno, sumujac razem na koncu, ile wyjdzie, o tyle mniej wyplaty z ubezpieczenia.
Mam mozliwosc otrzymania "na zamowienie" wycen/kosztorysow naprawy z kilku warsztatow, zajmujacych sie motocyklami, jednak pytanie brzmi:
Jak dobrac wartosci, aby mozliwie duzo zwrocno mi za naprawy, a nie orzeczono jednak szkody calkowitej? Dodam tylko, ze wedle EuroTax'u, sprzet jest wart circa 11tys PLN.
Bede bardzo zobowiazany za wszelkie wypowiedzi, ktore moga mi pomoc w jakikolwiek sposob wyjsc z tej glupiej sytuacji.
Szczerze mowiac, na biezaco doksztalcam sie w tematach ubezpieczen, szkod, OC itd itp, wiec prosze o wyrozumialosc, jesli ktores pytania moga sie wydawac trywialne

/Kupie ww owiewki - oryginaly, nieklejone, moga byc do kosmetyki.