Witam!
Na forum ostatni raz byłem huh... bodajże 2011r.
Wtedy tylko z problemami związanymi z kupnem CBRki. Dzisiaj natchnęło mnie aby zrobić małą biografię mojego moto.
A więc:
~kwiecień 2011r, wycieczka do Krk po fajerkę skończyła się 5km od domu gdzie zauważyłem przy drodze fajera z kartką na szybce.
Zatrzymałem się, spędziłem z 2godz na oglądanie szczegółów i stwierdziłem, silnik gada jak z bajki, motor po glebie ale ładnie poklejony tylko w strasznym żółtym kolorze - pomalujemy, okleimy i będzie pięknie!
Umówiłem się na 2gi dzień na odbiór.
Drugiego dnia dojechałem na miejsce i szok!
Połamane sety, popękane plastiki, krzywe kolektory, i tak można wymieniać... łzy w oczach.
Okazało się że panowie chcieli opić to że sprzedają motor i po paru głębszych poszli palić gumę. I takim oto sposobem ubiłem około 3,2tyś na cenie, i zasmyczyłem motor 2km dalej do kumpla na garaż, tam wyglądało to mniej więcej tak:
A tak to wyglądało już w negliżu...
Tutaj pochłonęła robota i sesje zdjęciowe się skończyły.
Zapadła decyzja. Lakierowanie itp itd odpada, jakoś nie przekonują mnie lepione plastiki. Będzie street!
Tutaj będę hipokrytą... plastiki poszły do lepienia, w domu trochę żywiczką pożywiczyłem, kiciczkiem pokiciczyłem, podkładzik położyłem i na allegro.
Po około 2-3miesiącach okazało się że w tym układzie motor kupiłem za bezcen, więc dołożyłem i kupiłem auto. Fuck, był to błąd bo nie było kasy na budowę streeta i trzeba było jechać po kosztach
Pierwsza lampa z allegro, reszta plastików do lakiernika który miał to zrobić za dosłowne parę groszy. Już nigdy nie będę oszczędzał!
Kupiłem lakier taki jak kładą na Subaru imprezę... Lakiernikowi wyszło to tak
Czerwona czapka na głowę i Papa smerf jak się patrzy... ale co zrobić, aby sezon trzeba pośmigać.
Po miesiącu strasznie bolały w oczy mnie felgi kontrastujące z kolorem "subaru" więc motor powiesiłem i koła poszły w biały kolor i dostały nowe oponki Micheline. W tym przypadku zwróciłem się do innego znajomego lakiernika który wiedział co robił ale już kosztował:P
Trochę lepiej to się komponowało, przynajmniej jak dla mnie...
Kolejnym krokiem była prosta kierownica która wpadła mi w ręce za dosłownie 50zł, więc żal było nie brać.
Kierownica siadła na starej półce którą odkupiłem od wałka z forum bo zmieniał wtedy na grubszą.
I wyglądało to mniej więcej tak.
Po jakimś czasie stało się... lakier z baku zaczął ściekać razem z paliwem na kostkę na stacji... kupiłem folię stickerbombsa na allegro i chwilowo to zakleiłem, efekt końcowy był straszny, buły, bąble, zagięcia... pożal się Boże
Innych zdjęć wstyd wklejać!
No i tak się "skończył sezon" 2013... przynajmniej dla mnie.
Jesienią 2013 stwierdziłem że zdzieram wszystko do 0 i będę malował jeszcze raz.
Poniosła mnie nieco wyobraźnia, chociaż nie powiem, krytykę usłyszałem może z dwa razy, reszcie się podobało
Całość zdarłem do gołego i malowałem spreyami. Trwało to do wiosny 2014r.
Wykonanie w 100% moja robota więc i tak jestem dumny:P
W między czasie wpadł pług z plastbike i trochę wcześniej ponoć nowy, ponoć oryginalny, ponoć karbonowy wydech LASERa, ale nawet gdyby wszystkie ponoć miały być ściemą z alledrogo, i tak jestem meeeeeega zadowolony z brzmienia bo stare dziadostwo wyło tak że z komendy głównej z Mikołowa fatygowali się do mnie panowie w śmiesznych czapkach aż 15km z upomnieniem...
Czemu malowałem tak długo?
A no, akurat zadawałem na studiach inżynierka. Za temat pracy wybrałem sobie teoretyczny opis stanowiska i dobór technologi do budowy ramy motocyklowej. Tona książek do przeczytania nie dawała czasu na pracę w garażu.
Robiąc zdjęcia opisujące poszczególne spoiny na własnym moto natrafiłem na takie coś
Lewe ucho zaczęło się odrywać od ramy...
Sezon 2014 przejeździłem z tym pęknięciem, wyjechałem parę razy bo jakoś miałem stracha heh:(
Jesienią motor rozebrałem w drobny mak, kupiłem nowe zębatym łańcuch, oleje, filtry, uszczelniacze, itp itd.
Rama poszła pod TIGa, wszystkie spoiny sprawdzone penetratorem, i poszła w proszek na czarny.
Silnik z ramą stoją u mnie w pokoju, nabyłem zabawki itp itd...
Ale to w następnym poście, teraz muszę spadać na urodziny tak więc kończyć tą nudną historię będę jutro, i mam nadzieję że czas pozwoli opisać co nieco tego co planuję zrobić.